Gdy dwa języki obce to za mało, ludzie zaczynają poszukiwać kolejnych, w tym oryginalnych. Stąd popularność języków skandynawskich czy dalekowschodnich. Jednak czy zawsze jest to najlepsza opcja?
Jeżeli widzimy siebie w firmie, w której znajomość danego języka jest pożądana - oczywiście. Jeżeli nas to pasjonuje i chcemy np. wyjechać do danego kraju na dłużej czy zostać tłumaczem przysięgłym - owszem. Natomiast najprostszym sposobem, by przyswoić kilka języków w dość szybkim tempie jest nauka tych z jednej grupy, np. słowiańskie, romańskie, ugrofińskie itp.
Znając polski i rosyjski z łatwością przyswoimy białoruski, ukraiński tudzież bułgarski. Znajomość angielskiego znacznie ułatwia naukę niemieckiego (i odwrotnie). Znając natomiast łacinę poradzimy sobie bezproblemowo z językiem włoskim, o wiele mniej skomplikowana będzie nauka hiszpańskiego czy francuskiego. Język estoński niewiele różni się od fińskiego. Czeski jest bardzo podobny do słowackiego i odwrotnie. I tak dalej.
Decydując się na naukę języków obcych z różnych grup językowych stajemy przed nie lada wyzwaniem. Nie dość, że zasady gramatyczne są odrębne, zawęża nam się pole do manewru w kwestii intuicyjnego doboru słów i domyślania się ich znaczenia z kontekstu. Przykładowo: rosyjska gramatyka nie sprawdzi się przy nauce hiszpańskiego, język węgierski w niczym nam nie pomoże, gdy zagłębiamy się w meandry francuskiego. Dlatego warto przemyśleć sprawę, dwukrotnie (lub nawet trzykrotnie) zastanowić się nad wyborem, zanim zapiszemy się na lekcje/korepetycje/lektorat. Ewentualnie podejmiemy samodzielną naukę.
Osobiście sama nauczyłam się rosyjskiego bazując na poziomie A1/A2, doprowadzając go w pół roku do B2. Potem nauka białoruskiego nie sprawiała mi żadnych trudności, słowa tworzyłam intuicyjnie, a gramatyka tylko na początku wydawała się bardziej skomplikowana, niż jest w rzeczywistości.
Podsumowując, wybór języka obcego nie jest tak łatwy, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Spontaniczność należałoby zastapić rozsądnym i świadomym wyborem, pójście za impulsem kończy się niestety często rozczarowaniami i poddaniem się po opanowaniu ledwie kilku zwrotów. Ponadto, gdy dojdziemy do wysokiego poziomu, warto rozejrzeć się za certyfikatami językowymi, by mieć potwierdzenie na piśmie swoich umiejętności, bardzo pomocne przy rekrutacji na rynku pracy.