Klasa maturalna to duże wyzywanie w życiu większości uczniów. Wymagania sięgają zenitu. To właśnie teraz ma być najtrudniej, najciężej i najbardziej pracowicie (tak najczęściej mówią nauczyciele). Nie ma już miejsca na „to was nie obowiązuje, przerobimy potem”. Jak z sobie z tym wszystkim poradzić?
Przede wszystkim podejść do tego na zimno. Zrobić sobie w głowie plan, wypunktować, co jest najważniejsze i wedle tych chłodnych kalkulacji działać. Przykład: chcesz iść na kierunek lekarski, przedmioty, które się liczą to biologia, chemia, matematyka podstawa. Co robisz? Skupiasz się tylko i wyłącznie na nich. Oczywiście nie pomijasz przedmiotów, które też trzeba zdać jak polski, czy angielski, ale to nie im poświęcasz większość swojego czasu. Będzie to ciężkie dla osób, które ze wszystkiego były dobre i się przykładały do każdego przedmiotu. No bo jak to teraz lecieć na trójkach z niemieckiego? TAK. Tego przykładowego niemieckiego nie zdajesz na maturze i ocena z niego nie będzie ważyła na Twojej przyszłości. Brak czerwonego paska? Trudno. Też tak miałam w ostatniej klasie liceum. Skupiłam się na przedmiotach, które się przydadzą i dzięki którym dostanę się na studia (zdecydowanie mi się to opłaciło). Jak nagle odpuścimy sobie naukę do innych zaliczeń, zrobi nam się więcej czasu na naukę do przedmiotów maturalnych. Człowiek nie da rady siedzieć nad książkami non stop. Gdy czujemy, że nasz mózg już nie pracuje, to zaczynamy zajmować się czymś innym. Ja zdecydowanie polecam spacer, wysiłek na świeżym powietrzu, siłownię, wyjście do kawiarni, ale nie tylko. Najważniejsze jest, by zmienić na moment otoczenie, wyjść z pokoju gdzie się uczymy, zajść do rodziców, pogadać o czymś z nimi, pójść do sklepu i kupić sobie coś smacznego. Uwaga! Odpoczynkiem nie jest oglądanie serialu, Instagram, tik tok czy wszelkie inne aktywności związane z ekranem. Oczy męczą się, gdy muszą być ciągle skupione na czymś, co jest blisko (książka, arkusz maturalny, komputer, tablet). Tak samo nasz mózg. Dla niego taka przerwa to nie jest wielka zmiana. Jeśli chcemy być wydajni, to trzeba się „przewietrzyć” i wyjść ze swojej „zagródki”. Po kilku razach zobaczysz, że te przerwy naprawdę są jakościowe i gdy siadasz znów do nauki, to masz nowe siły. ALE (bo zawsze jest jakieś ale), uważaj, żeby te przerwy nadmiernie się nie przedłużały i by z 20 min nie zrobiła się godzina. Kolejna sprawa: planuj jaką ilość materiału chcesz danego dnia przerobić. Po co? Prosta sprawa- jak ją przerobisz będziesz miał wolne. Dlatego nie warto rozwlekać swoich przerw, o czym pisałam powyżej. I uwierz mi, ten wolny czas po zrobieniu całego materiału będzie jeszcze słodszy, bo będziesz czuł satysfakcję i wolność. Nie ma nic gorszego niż branie na siebie zbyt wiele i kładzenia się z poczuciem „ślimaczenia się „ i nie spełnienia planu. A teraz sen. Jest on również szalenie ważny. Pewnie każdy słyszał o tym milion razy- wiem, może się to znudzić, ale to jest szczera prawda. Jasne, da się funkcjonować w deficycie snu, ale robimy to kosztem czegoś, a dokładnie naszego skupienia. Najgłupsze błędy, takie jak zjadanie wyrazów, niedoczytywanie poleceń są właśnie popełniane z nieuwagi, a ona bierze się najczęściej ze zmęczenia. Sama natychmiast widzę różnicę, gdy uczeń przychodzi niedospany na zajęcia ze mną. Ma to zdecydowanie złe konsekwencje, bo dużo mniej wyciąga z lekcji. Dlatego ta prosta i już nieco oklepana rada „śpij więcej” naprawdę przynosi efekty i jest warta wdrożenia w codzienne życie.
To jest kilka moich przemyśleń. Korzystam z nich od lat i dużo mi ułatwiają. Żałuję, że nikt nie powiedział mi tego w liceum. Oczywiście każdy ma swoje sposoby na naukę, ale może coś Cię akurat zainspiruje i pomoże przy maturalnej rutynie? Temat higieny pracy, nauki jest bardzo wielki i mam nadzieję, że uda mi się napisać o nim coś jeszcze. Pamiętaj dobry plan, przerwy, sen i postawienie priorytetów to świetny wstęp do maturalnego sukcesu.