Niejednokrotnie spotkałem się z problemem - inaczej ciężko to nazwać - szybszego kończenia procesu pobierania korepetycji. I mówię tu o doświadczeniu wielu kolegów i koleżanek korepetytorów, z którymi współpracowałem przez kilka ostatnich lat. Abstrahując od czynników finansowych i czasowych, postaram się nakreślić problem wcześniejszego kończenia relacji z korepetytorem w perspektywie nauki dziecka.
Bardzo często, powód pobierania korepetycji to złe oceny w szkole lub próba zapobieżenia złym ocenom, mając na uwadze ocenę końcową poprzedniego okresu szkoleniowego np. roku lub semestru, lub długie nieobecności przy słabej kondycji matematycznej. W miarę kiedy korepetytor uratuje sytuacje i wydaje się ona być stabilna jeśli chodzi o oceny otrzymywane w szkole z kartkówek, sprawdzianów czy innych prac klasowych, rodzic zastanawia się, czy nadal dziecku potrzebne są dodatkowe lekcje z przedmiotu. Może wystarczą już te organizowane w szkole? W sumie jeśli już umie to, po co dalej inwestować pieniążki w korepetytora i jego pomoc. I tak w środku semestru uczeń, który podciągnął się w nauce, brnie przez świat nauki SAM. Różne są tematyki zajęć- jedne przyswajają się szybciej inne baaardzo długo. I nie ma zasady. Jednym bardzo szybko przychodzi statystyka, a ma problemy z geometrią, a inni wręcz odwrotnie. I niestety bardzo często już jest za późno.
Dlaczego? Z kilku powód. Po pierwsze negatywne oceny zostały już zdobyte. A należy pamiętać ileee czasu zostało poświęcone na wypracowanie ocen pozytywnych. A zostało to zmarnowane poniekąd. Po drugie, powód prozaiczny - jeśli korepetytor jest dobry, to ma wielu chętnych, a wolnych terminów mało. Ciężko po dłuższym czasie w semestrze umówić się na lekcje do tego samego korepetytora, który już wziął na siebie odpowiedzialność nauki z innym podopiecznym. I tak dziecko musi nawiązać relacje z nowym nauczycielem - a im młodszy uczeń, tym dłużej będzie rozpamiętywał starego korepetytora. Bardzo dobrzy korepetytorzy są tak naprawdę rozrywani już w sierpniu, a wielu ma stałych uczniów, którzy współpracują przez kilka lat - sam prowadzę niektórych od 7 klasy aż po egzamin maturalny - co jest piękne ze względu na chęć rozwijania umiejętności matematycznych i ta świadomość, że uczeń dostał się do tych szkół, co chciał. Aczkolwiek dobrze jest kontynuować naukę z poznanym dzieckiem, gdyż jak wspomniałem w innym wpisie na blogu, odpowiednio zbudowana relacja pomaga uczyć i działa to w dwie strony z obopólnymi korzyściami. Dlatego nie wstydźmy się rozmawiać i zadawać pytań. Doświadczony korepetytor powie prawdę i jeśli rzeczywiście dalsze zajęcia nie mają sensu, gdyż wyniki zostają osiągnięte, a dziecko zapałało miłością do matematyki, to na pewno o tym powie. Niestety w większości przypadków naukę należy kontynuować i ugruntować by nie okazało się, że dwa miesiące spotkań zostało poniekąd zmarnowanych.
Jednym z rozwiązań tego problemu jest współpracy ucznia z opiekunem. Jeśli nie chcemy już zatrudniać korepetytora, to sami musimy przyczynić się do tego, by uczyć nasze dzieci. Jednakże tu wchodzą argumenty dotyczące powód pobierania korepetycji. Jeśli nie mamy czasu, to jednak należy się zastanowić nad zatrudnieniem korepetytora. Albo uczyć dziecko w weekend. Jednakże rzadko kiedy ktoś chce poświęcać dni wolne na naukę. Widać to po małej ilości klientów, którzy chcieliby mieć lekcje w sobotę, o niedzieli już nie mówiąc. Zazwyczaj każdy chce lekcje po szkole. W sumie z badań wynika, że jedną z najlepszych pór do nauki jest godzina 17-19 oraz poranna.
Pamiętajmy, że najlepsza inwestycja to inwestycja w człowieka.
