Trudne początki...
Wszystko zaczęło się dość dawno temu, kiedy byłam jeszcze w liceum. Ci z Was, którzy mnie znają będą wiedzieli, o które liceum chodzi Wtedy to, zarzucona obowiązkami szkolnymi, których ogrom zwyczajnie mnie przerastał i nierzadko płakać mi się chciało, że nie byłam w stanie w 100% być przygotowana na kolejny dzień zajęć i kolejny raz dostałam dopuszczający z wypracowania za błędy stylistyczne... zdałam sobie sprawę, że przecież tak naprawdę tę cała wiedzę, którą nauczyciele wtłaczali do naszych młodych głów, już niedługo tzw. “szlag trafi”. A co zostanie? Czy umiejętności nabyte na lekcjach któregokolwiek z ogromu przedmiotów humanistycznych, poza oczywiście tymi maturalnymi, będą nam kiedykolwiek potrzebne?
“Now you’re in New York concrete jungle where dreams are made of...”
Odpowiedź na to pytanie poznałam bardzo szybko. Zaraz po maturze zdecydowałam się wyjechać do USA. Tak, nie mylicie się, mając 19 lat wyleciałam sama, bez znajomych, rodziny czy kogokolwiek czekającego na mnie tam, za oceanem, zupełnie w nieznane.
Podczas pierwszego w życiu lotu samolotem, którego lotniskiem docelowym był Newark w stanie New Jersey, USA, zostałam “posadzona” obok pary Amerykanów. Oni oczywiście miłośnicy tzw. “small talks” zaczęli ze mną ROZMAWIAĆ co dla mnie było szokiem, bo niemalże natychmiastowo gardło mi się zacisnęło i nie mogłam wydusić ze siebie ani jednego słowa obawiając się jednocześnie o błędy gramatyczne oczywiście... I tu właśnie stało się dla mnie jasne co tak naprawdę przydaje się w życiu codziennym... otóż znajomość języka bądź też języków obcych! Bo nigdy przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak potoczy się nasze życie i gdzie los nas rzuci.
Mieszkając i obcując z Amerykanami 24/7 szybko udało mi się, dzięki mojemu słuchowi muzycznemu wychwycić i wykorzystywać w codziennych konwersacjach akcent, który dopracowałam niemalże do perfekcji. Do tego stopnia, że czasami odpowiadając na pytanie: “Where are you from?”, kiedy bez wahania, mówiłam: “I’m from Poland, Europe” Amerykanie, zaczynali się uśmiechać z niedowierzaniem mówiąc, “Impossible, your English is great, you speak like us”. Miło było słyszeć tak pochlebne opinie. I znów utwierdziłam się w przekonaniu, iż znajomość języka obcego w naszych czasach jest kluczowa.
The sky is the limit...
Ta wiedza pchała mnie w kierunku ciągłego rozwoju, aż znalazłam się w wymarzonej i wyśnionej przez wiele dziewczyn, jednocześnie bardzo odpowiedzialnej roli stewardessy czyli członkini załogi pokładowej statku powietrznego. W lotnictwie, językiem którym posługuje się cały świat jest... angielski. Dzięki doświadczeniom lingwistycznym zdobytym w USA, nie miałam najmniejszych problemów z nauczeniem się lotniczej terminologii technicznej. I znów uderzyła mnie myśl język angielski to przyszłość!
Pozostając w przestworzach przez dość długi czas, posługiwałam się jedynie językiem angielskim, mając oczywiście możliwość rozmowy z ludźmi z przeróżnych zakątków świata poznając ich zwyczaje, obyczaje i związane z tym zwroty w ich własnych językach ojczystych. Początkowo operując loty do Australii nie mogłam wychwycić akcentu Australijczyków, jednakże z czasem nawet próby imitowania ich akcentu nie sprawiały mi większego problemu. A ponieważ człowiek, nabiera apetytu w miarę jedzenia, chętnie uczestniczyłam w spotkaniach prowadzonych przez English Native Speaker’ów z różnych państw anglojęzycznych (Wielkiej Brytanii, USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii) by jeszcze bardziej doskonalić moje umiejętności lingwistyczne. Poza tym, czas wolny spędzałam na czytaniu powieści oczywiście nie trudno się domyślić, że jedynie w oryginalnym wydaniu po angielsku. Dzięki czemu poszerzyłam swój zasób słów, odświeżyłam zasady gramatyczne, frazeologizmy, idiomy i te wszystkie pozostałe zasady wpływające na tzw. wyczucie językowe “feeling”.
“...Miłość cierpliwa jest...”
Po latach doskonalenia, przystąpiłam do studiowania w języku angielskim oczywiście. Niebawem obroniłam licencjat z psychologii ogólnej na jednym z Uniwestytetów Online.
Obecnie wiedzę lingwistyczną ciągle poszerzam, kończąc w tym roku akademickiem licencjat z filologii angielskiej ze specjalnością nauczycielską. Od października 2018 pracuję także jako lektor w jednej ze szkół językowych.
Tak więc to zapoczątkowane w liceum emocjonalne przywiązanie do języka angielskiego przerodziło się w prawdziwą miłość do tego języka oraz przekazywanie mojej wiedzy potomnym. Z uwagi na fakt, iż specjalizuję się w akcentach (swoją pracę dyplomową pisałam właśnie z językoznawstwa) jestem w stanie uczyć zarówno akcentu brytyjskiego jak i amerykańskiego w zależności od preferencji ucznia. Pozdrawiam i do zobaczenia podczas lekcji! Serdecznie zapraszam do kontaktu!