Czy dyskalkulia uniemożliwia zdanie matury? Czy rzeczywiście stanowi istotną przeszkodę na drodze dalszego kształcenia?
Matematyka i dyskalkulia - niektórzy uważają ten związek za porażkę. Moim zdaniem tą błąd, gdyż problemy w pewnych obszarach naszych zdolności matematycznych generują rozwój innych zdolności (poprzez poszukiwanie innych dróg dojścia do celu), które można wykorzystać w pracy z uczniem z problemami w nauce matematyki.
Pracując z uczniem z problemami w nauce matematyki, ważne jest, aby nie tworzyć sztucznych rozwiązań i nie stosować mechanizmów stanowiących tylko pozorne ułatwienie w rozwiązywaniu zadań. Ucznia z dyskalkulią można przygotować do matury z matematyki na poziomie rozszerzonym pod warunkiem odpowiedniej pracy z uczniem i dostosowania metod do jego potrzeb. Jestem przeciwnikiem nienaturalnych uproszczeń tylko pozornie prowadzących do celu i umożliwiających rozwiązania tylko w bardzo wąskim zakresie.
Przykładowo. Przygotowywałam do matury ucznia z dyskalkulią, zainteresowanego astronomią, marzącego o podjęciu studiów na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego natknęłam się na wiele trudności wynikających z wprowadzanych uproszczeń przez kolejnych nauczycieli, korepetytorów i osób, które próbowały pomóc młodemu człowiekowi przez wprowadzania pozornych ułatwień.
Uczeń trafił do mnie w pierwszej klasie gimnazjum, już wtedy miał jasno określoną własną wizję przyszłości i ściśle określone zainteresowania geografią i astronomią. Wyposażony w wiele przyrządów i pomocy naukowych, wspierany przez rodziców, dysponujący ponadprzeciętną wiedzą z interesujących go przedmiotów robił podstawowe błędy.
Przypomnę tylko, że uczeń, planując studia na UW, musiał zdać matematykę i fizykę na poziomie rozszerzonym. Zdanie matury nie było jedynym celem naszych lekcji. Zależało nam (mi i rodzicom), aby osiągnął mocne podstawy do dalszej matematyki na wyższej uczelni.
Trudno sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie na początku pracy z uczniem, gdy odkryłam, że ten młody człowiek po sześciu klasach szkoły podstawowej nie potrafi dodać liczby ujemnej do liczby dodatniej. Moje zdziwienie budził fakt, że uczeń błyskawicznie dodaje dwie liczby dodatnie do siebie, lub dwie liczby ujemne w zakresie liczb dwucyfrowych. Okazało się, że w początkowym okresie nauki w szkole podstawowej zauważono problem z liczeniem. Ktoś chciał pomóc i w celu wyeliminowania błędów w obliczeniach nauczył 10-letnie dziecko dodawania do siebie liczb dwucyfrowych na pamięć tak jak tabliczki mnożenia. Jeżeli należało dodać dwie liczby dwucyfrowe dodatnie, otrzymywałam wynik błyskawicznie, wyrecytowane z pamięci przez ucznia. Tak samo było w przypadku dodawania dwóch liczb ujemnych. Uczeń recytował wynik dodania dwóch liczb z pominięciem minusów i dopisywał do wyniku minus. W przypadku dodawania liczby dodatniej do ujemnej proces przebiegał wolniej, ponieważ od większej odejmował mniejszą, a właściwie szukał w pamięci większej liczby jako wyniku dodawania i sprawdzał co należało dodać do drugiej znanej już liczby, aby otrzymać wynik. Następnie w zależności od tego czy liczba ujemna w swej wartości bezwzględnej była większa, czy mniejsza wstawiał odpowiedni znak.
Zrozumienie tak karkołomnego i wyszukanego rozwiązania tego co jest w rzeczywistości proste, wymagało od ucznia sporego wkładu pracy. Nie wiem jak to robił w pamięci, ale robił to skutecznie. Pomimo iż nie mam najgorszej pamięci, nigdy bym nie nauczyła się dodawania wszystkich liczb we wszystkich wariantach na pamięć. Metoda, którą ktoś wymyślił, aby ustrzec młodzieńca przed popełnianiem błędów, udowodniła, ze dziecko ma doskonałą pamięć. To była bardzo cenna informacja dla mnie, która miała wpływ na sposób dobieranych przeze mnie metod nauczania.
Powyżej przedstawiłam najbardziej skrajny przypadek, z jakim miałam do czynienie w trakcie 10 lat pracy z młodzieżą.
Uważam, że ucznia z dyskalkulią nie można traktować inaczej, nie wolno wprowadzać uproszczeń pozornie ułatwiających naukę matematyki a w rzeczywistości ograniczających jego zasób wiedzy i możliwości poprawnego matematycznego rozumowania. Uczeń z dyskalkulią rozumuje poprawnie, jego problemy wynikają pośrednio z braku koncentracji na szczegółach, braku umiejętności ich wyodrębnienia, problemów z postrzeganiem przestrzeni lub płaszczyzny jako zbioru liczb i braku kompetencji z właściwym usytuowaniem danych liczbowych w przestrzeni obliczeniowej.
Praca z uczniem wymaga od korepetytora dużej kreatywności i umiejętności w stosowaniu różnorodnych metod, w szczególności wizualizacji rozwiązań, tworzenia przejrzystych algorytmów, map pamięci, skojarzeń. Warunkiem sukcesu nauczaniu matematyki u uczniów z różnymi deficytami jest prezentowanie różnych podejść do postawionych problemów i poszukiwanie rozwiązań różnymi metodami oraz wykorzystanie potencjału ucznia z innych niż matematyka obszarów (np. zdolności językowe, plastyczne, modelarskie, umiejętność szybkiego zapamiętywania, umiejętność majsterkowania, zamiłowanie do gier komputerowych, inne rozrywki i pasje).
Podsumowując, ucznia z dyskalkulią nie traktujemy w procesie nauczania inaczej, nie zawężamy zakresu nauczania, ale przystosowujemy metody do jego potrzeb oraz staramy się poznać jego mocne strony, aby je wykorzystać w trakcie pracy z uczniem.
Uczeń z dyskalkulią przy odpowiedniej pracy ma takie same szanse zdania matury jak osoby nieobarczone tym problemem. Należy zauważyć, że każdy ma jakiś problem związany z deficytami w jakimś obszarze. Przykładowo, maturę zdają osoby z ogromnymi trudnościami z formułowaniu wypowiedzi i przelewaniu ich treści w formie poprawnie skonstruowanych zdań na arkusz egzaminacyjny, osoby z brakiem umiejętności kojarzenia słownictwa i zdolności do nauki języków obcych również zdają maturę np. z angielskiego, itd.
Brak wiedzy i umiejętności matematycznych, istniejące deficyty i problemy nie muszą skutkować maturalną porażką. Przy ciężkiej i długotrwałej pracy korepetytora i ucznia prognozowaną porażkę można zamienić na sukces.